5.Czarna ceremonia (Ceremony in Death)

Nagła śmierć sierżanta Franka Wjinsky'ego, sumiennego policjanta i dobrego kolegi, jest szokiem dla całego wydziału zabójstw. Wkrótce pojawiają się dowody świadczące o tym, że Frank zajmował się dystrybucją narkotyków. Sprawę ma wyjaśnić Eve Dallas. Tymczasem Alice, wnuczka zmarłego, przekonana, że dziadek został zamordowany, opowiada Eve szokującą historię o satanistach odprawiających straszliwe obrzędy w centrum Nowego Jorku. Wkrótce potem dziewczyna ginie w wypadku. Zbieg okoliczności, czy może kolejne morderstwo? Eve Dallas staje do walki z mrocznymi siłami zła, jak zawsze mając u boku niezawodną Peabody i zakochanego w niej Roarke'a.

Spodobało mi się połączenie świata realnego i tych wszystkich wierzeń.

Na początku ta częśc wydawała mi się dziwna, ale podobała mi się. Fajny był moment gdy Feeney dowiedział się o tej sprawie.

Tak, i to załamanie Eve. Wydawała się wtedy taka... ludzka.

i zachowanie Roarke'a. Zastanawiam się czyw następnych tomach dowiedziała się, ze on do niego poszedł, bo nie pszypominam sobie?

Ja też sobie nie przypominam, ale chyba nie.

Po co miałaby wiedziec;)

Nie, nie dowiedziała się. Takie sprawy prawdziwi mężczyźni załatwiają między sobą Smile

. Nie przechwalają się tym.

Wydaje mi się, że to.....dyskryminacja Laughing

, a to Eve by się nie podobało. Wink

I dobrze, że Eve się nie dowiedziała. Pomyślcie co by było, gdyby się dowiedziała...

No też racja. Czuła by się strasznie i oszukana przez Roarke'a, a obiecali sobie szczerośc.

Nie tylko przez Roarke'a, ale też przez Feeney'a. Są przyjaciółmi od lat, są wobec siebie szczerzy.

Noo...takim bardzo dobrym przyjacielem. Eve czuła się fatalnie jak się pokłócili.

Ona się po prostu załamała, co w jej przypadku nie jest normalnością. Przecież Eve nie płacze, nie potrafi, jak sama mówi.

No, ale też strasznie się załamała, po tym jak straciła odznakę. Wtedy to był dla niej straszny cios.