26. Pieśń śmierci (Creation in Death)

Data wydania: 03.02.2009

Seksowna porucznik Dallas tropi zagadkowego seryjnego mordercę młodych kobiet i wprowadza do ekipy dochodzeniowej swojego męża milionera.
Eve widziała już identyczne miejsce zbrodni: młoda brunetka upozowana starannie na białym prześcieradle, rozłożone ręce, dłonie wnętrzem do góry, na ciele oznaki długich, bolesnych tortur, a na piersi wyryty czas umierania - godziny, minuty, sekundy. Na środkowym palcu lewej ręki srebrna obrączka.
Eve przypomina sobie sprawę sprzed dziewięciu lat. Mężczyzna, którego media ochrzciły mianem „Pan Młody” terroryzował wówczas miasto, zabijając cztery kobiety w ciągu piętnastu dni. Eve oraz jej partner i nauczyciel Feeney nie zdołali powstrzymać zabójcy. Tajemniczy oprawca zniknął na wiele lat, tylko po to, by od czasu do czasu pojawić się w jakimś odległym zakątku świata i ponownie zabijać. Teraz Pan Młody powrócił w miejsce, w którym zaczynał.
Zabójca ustawia sobie poprzeczkę dużo wyżej - pragnie ukoronować swoją krwawą karierę porwaniem, które będzie największym sprawdzianem jego umiejętności i zapewni mu satysfakcję, jakiej dotąd nie zaznał. Czas znów staje się wrogiem kolejnej kobiety…. I Eve.

Opinia o książce z bloga:

Jest już okładka - i na szczęście nie jest różowa... Chociaż kolor raczej niezidentyfikowany Wink

[link widoczny dla zalogowanych]

Podoba mi się. Jest mniej sztuczna niż "Słodka śmierć". Może faktycznie dali by mocniejszy kolor, ale lepsze to niż różowy. Wink

A mnie się podoba, pastelowy odcień pasuje do tej skrwawionej lilii czy co to za kwiatek Wink

No i ładnie się wkomponuje w pozostałe książki z serii na półce Razz

Mam nadzieję, że treść będzie równie przyjemna!

Jak dla mnie kolor jest ładny.

kolor ujdzie. najważniejsze że trzymają się formatu. już co najmniej 4 razy go zmieniali co mnie doprowadzało do szału. ale mniejsza z tym. właśnie zabieram się za mój nowy nabytek, zobaczę czy będzie mi się podobał tak samo jak "słodka śmierć"

Kupiłam już i jestem w trakcie czytania - 135 strona. Jak na razie podoba mi się, ale jak skończę, opiszę moje wrażenia z całości Smile

Przeczytałam, więc czas na opinię.

JEŚLI KTOŚ NIE PRZECZYTAŁ KSIĄŻKI, NIE RADZĘ CZYTAĆ DALEJ, BO ZNAJDUJĄ SIĘ TU SPOILERY!

Po pierwsze, miałam pecha, bo egzemplarz, który kupiłam miał wadę - brakowału kilku stron, a inne były powtórzone. Więc była jeszcze jedna wyprawa do księgarni, tym razem, żeby ją wymienić... Ale udało się i skończyłam czytać tym razem dobry egzemplarz.
Sama fabuła dość mi się podobała. Morderca był ciekawy, choć wydaje mi się, że za często i za bardzo wnikliwie sytuacja była opisywana od strony mordercy. Ja osobiście wolę, jak nie ma tego za dużo - wolę "rozwiązywać" sprawę razem z detektywem. Wracając do rzeczy - fajny pomysł z powrotem mordercy, nawiązania do przeszłości Eve (co bardzo lubię).
Jedna rzecz mi przeszkadzała, nie wiem, czy wy też zwróciłyście na to uwagę. Chodzi mianowicie o dużo zbiegów okoliczności: nagle Eve coś przyszło do głowy i okazało się, że traiła w dziesiątkę, morderca wybrał akurat Trinę, a ona dokładnie go zapamiętała i Eve akurat ją o to zagadnęła i kilka innych. Trochę mało rzeczywiste - za dużo przypadków.
I czego mi brakowało - relacji Eve-Summerset. Była może jedna "kłótnia", ale mała i kilka komentarzy Eve o nim. Nic ciekawego.
Zakończenie też mnie rozczarowało - jakoś bardzo łatwo Eve go złapała. Przez tyle latwymykał się i był ostrożny, a tak łatwo dał się złapać. Kolejny "zbieg okoliczności"? Ciekawy motyw z anulowaniem kontraktu o autoterminacji, ale znowu niezbyt pasuje mi do porucznik Dallas, która przestrzeganie prawa stawia ponad wszystko. Rozumiem to, ale średnio mi się podobało...
Oceniając całość dałabym 6/10.

Rzeczywiście dużo zbiegów okoliczności, np. że R. akurat zajrzał na ę stronę internetową (a wcześniej, że akurat tam odbywał się pogrzeb), no i jak czytałam, to ciągle się zastanawiałam, czy Eve będzie trochę torturowana, czy jednak nie...
No i jak przyszło co do czego to własciwie wszytko poszło zgodnie z planem...
Ale co jeszcze mi się rzuciło w oczy przy czytaniu: ta ksiązka właściwie jest czytym kryminałem, w dodatku nie ma miejsca, gdzie akcja robi przerwę, a przynajmniej tego się nie czuje. nie czuć też upływającego czasu, a dzieje się to w ciągu kilku dni zdaje się, Eve prawie nie sypia co dla mnie jest bardzo dziwne, że ona to wyrzymuje, bo ja na dobę muszę spać przynahjmniej 6 godzin...

ale ogólnie oceniam książkę na 7-8/10, napewno nie żałuję wydanych pieniędzy...

Tak, ja też nie żałuję pieniędzy - chcę mięc cała serię (tj papierową, a nie ebooki). Dla każdej księżki z serii, nawet słabszej mam sentyment. I rzeczywiście z tym brakiem snu to przegięcie - ja nie mogę funkcjonować jeśli np. 2 dni, no może 3 śpię po 4-5 godzin. A ona spała 2-3 godziny...

Ale są tacy ludzi, Edoison chyba spał po 3 godziny na dobę...

Ja mam na pólce wszytkie papierowe Robb, skompletowanie zajęło mi kilka lat...

Pieśń śmierci jakoś się różni od poprzddnich ksiązek, już to pisałam, ale naprawdę wrażenie takie zostało...

no cóż mnie ta część też nie powala na kolana. Miałam nadzieję że wątek Eve - Pan młody będzie troszkę bardziej rozwinięty, i rzeczywiście za dużo tu tych zbiegów okoliczności . poza tym ta część jest napisana jakoś poważniej niż inne, troszkę nawet miejscami drętwo , przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. jednak to " In Death " i to się tak naprawdę liczy Smile

I co zauważyłam, to była najmniej obszerna część (oceniam po okładkach) z ostatnich wydanych w Prószyńskim. Widać Roberts albo rochę powycinała albo się spieszyła...
Sprawdzę recenzje tej książki...

Tak, mi też odrazu wydała się krótsza.